Forum FORUM WĘDKARZY WYCZYNOWYCH Strona Główna FORUM WĘDKARZY WYCZYNOWYCH
NAJWIĘKSZE W POLSCE KOMPENDIUM WIEDZY O WĘDKARSTWIE WYCZYNOWYM!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wywiad z Dariuszem Baranskim

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum FORUM WĘDKARZY WYCZYNOWYCH Strona Główna -> WYWIADY i PORADY
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luki
Administrator



Dołączył: 06 Sie 2006
Posty: 1660
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mielec \ Kielce

PostWysłany: Czw 14:44, 18 Lut 2010    Temat postu: Wywiad z Dariuszem Baranskim

Dariusz Barański

Darka może nie znam dobrze osobiście ale mam o Nim jak najlepsze zdanie. Występuje w Klubie Robinson a to już najlepiej świadczy o jego umiejętnościach wędkarskich. Ten Klub od lat to ścisła czołówka w Polsce. Jako, że i ja swoje sukcesy zawdzięczam temu Klubowi mam z kolegami częsty kontakt. Darek to też facet, który potrafi i chce przekazać swoją wiedzę - a z chęciami u niektórych jest różnie.
Z resztą wystarczy prześledzić Jego posty na naszym Forum oraz przeczytać pierwsze zdanie w wywiadzie z Nim i wszystko jest jasne...Very Happy

Forum Wyczyn : Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z wędkarstwem ?
Dariusz Barański :Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że byłem zdziwiony złożoną mi propozycją takiego wywiadu, gdyż uważam, że jest wielu znakomitych zawodników udzielających się na tym forum, a ja mimo wieku można powiedzieć, że dopiero zacząłem przygodę z wyczynem na poziomie GP. Odpowiadając na pytanie: Swoje dzieciństwo spędziłem nad strumieniem, w którym pływało mnóstwo ryb. Ja wraz z kolegami szyliśmy siatki z pończoch swoich mam robiliśmy wędki, haczyki i próbowaliśmy je łowić .W mojej rodzinie praktycznie nie było wędkarzy. Moja mama widząc moje i mojego brata zainteresowanie wędkarstwem pomimo tego, że nam się nie przelewało, zaprenumerowała Wiadomości Wędkarskie i co miesiąc z nieukrywaną niecierpliwością oczekiwaliśmy na nowy numer czasopisma. Moje pierwsze 10 lat z wędką to głownie stosowanie wiedzy z książek i czasopism. Uważam z perspektywy czasu, że właśnie z powodu braku wzorców „linowo-rosówkowych” moje wędkowanie poszło w kierunku sportu. Dziś zazdroszczę wędkarzom tak łatwego dostępu do wiedzy w postaci forum, filmów oraz książek traktujących o wyczynie. O samym sprzęcie, robakach w sklepie czy zanętach nie wspomnę.

F.W : Proszę opowiedzieć o swoich pierwszych zawodach, gdzie były rozgrywane, jakie były Twoje odczucia po nich oraz co sprawiło, że postanowiłeś wgłębić się w ten sport.
D.B :Moje pierwsze zawody to zawody w kole. Miałem wtedy ok.15 lat .Odbyły się one na stawie ówczesnego mojego koła ‘Sira” zwanego „Paradzianką”. Sam nie wiem jak się znalazłem na tych zawodach. Pamiętam jednak atmosferę i fakt, że nic nie brało na ciasto, które miałem jako przynętę. Zauważyłem, że jeden ze starszych zawodników złowił karasia na czerwonego robaka i postanowiłem przeszukać swoje otoczenie w poszukiwaniu tej jedynej skutecznej przynęty. Udało się! po dłuższej chwili znalazłem jednego robaka na którego złowiłem jednego karasia i zająłem 3 miejsce!. A potem … nastąpiła długa przerwa w startach. Tak naprawdę moja przygoda z zawodami zaczęła się na dobre w 1991 roku wraz z otworzeniem przeze mnie sklepiku wędkarskiego. Po docinkach „starych wędkarzy”, że nie znam się na wędkarstwie, postanowiłem jeździć na zawody i tam udowadniać swoje racje. Nie będzie przesady w tezie, że od tamtego roku zaczęło się w Okręgu Sieradzkim wyczynowe wędkarstwo. W krótkim okresie wokół sklepu zgromadziło się wielu wędkarzy dzielących pasje sportowej rywalizacji. O dziwo, niektórzy jakoś wstydzą się do tego przyznać. Przez następne kilkanaście lat nasza grupa tworząca już wtedy nieformalnie klub TOP Sieradz praktycznie zdobywała wszystko co było do zdobycia w Okręgu oraz startowała na zawodach ogólnopolskich. Nawiasem mówiąc, klub ten wywalczył sobie prawo startu w tegorocznym GP. O tym, że i Okręg dostrzegł potencjał może świadczyć fakt, iż po wielu latach zaniechania startów w MP mnie jako pierwszego zawodnika wysłano na taka imprezę w 1994r, gdzie po pierwszej turze byłem 7! Mistrzem Polski zosta E. Gutkiewicz , ja mogłem się jedynie pochwalić, że w zawodach zająłem wyższą lokatę niż W.R Kremkus. Niemniej właśnie te zawody uświadomiły mi jak wygląda wędkarstwo wyczynowe w Polsce i, że daaaaleka droga do zbliżenia się poziomem technicznym jak i sprzętowym do najlepszych.Z tych zawodów szczególnie zapamiętałem Czesława Derenia i jego połów odległosciówką płoci pod drugim brzegiem kanału Gliwickiego w czasie kiedy cała reszta siedziała z mizernym skutkiem na tyczce. Wniosek był jeden, żaden z nas samodzielnie do niczego nie dojdzie. Musimy dzielić się w grupie swoją wiedzą żeby nadrobić zaległości. Dzięki koleżeńskim kontaktom z zawodnikami z Łodzi, Bełchatowa, Kalisza, Ostrowa Wlkp, zaczęliśmy się wzajemnie zapraszać na zawody i podpatrywać. Przyszły następne starty w Mistrzostwach Polski i następne doświadczenia w sumie 5 razy udało mi się zdobyć Mistrzostwo Okręgu oraz kilkakrotnie stawać na niższych stopniach podium tej imprezy. Grupą startowaliśmy w Lidze Sponsorów gdzie rywalizowaliśmy ze sporymi sukcesami z najlepszymi zawodnikami w kraju. Na szczególna uwagę zasługuje II miejsce drużynowo w Pucharze Mavera w 2001r, gdzie łowiąc drużyną w składzie: Lidka Kulka, Artur Kulka, Sławek Zasina, Kamil Barański i ja, ulegliśmy tylko Gutmiksowi w którego składzie występował A. Bukrak i B. Brud a ja indywidualnie zająłem III miejsce ustanawiając rekord łowiska. A wszyscy indywidualnie zmieściliśmy się w pierwszej 15-ce. Dodam tylko, że startowało wtedy ponad 100 osób.

F.W : Jakie są najczęściej popełniane błędy przez początkujących zawodników, oraz jak ich uniknąć?
D.B : Błędów możliwych do popełnienia jest wiele. Do najczęstszych zaliczyłbym przemaczanie zanęt, niecelne zanęcenie, a w przypadku łowienia wędką z kołowrotkiem lub batem rzucenie zanęty poza zasięg zestawu. Chyba najwięcej błędów popełnianych jest właśnie przy zanęcie. Zbyt obfite zanęcenia jednorodną (bez kleju) zanętą z dużą ilością robactwa.

F.W :Jakie cele stawiasz w dalszym rozwoju swojej kariery?
D.B : Z pewnością chciałbym znaleźć się o wiele wyżej w klasyfikacji rocznej ale to zależy od wielu czynników. Co do dłuższego okresu to nie planuję ponieważ nie jestem pewien czy praca pozwoli mi na rywalizację na tym poziomie w następnych latach.

F.W : Terminarz zawodnika startującego w 1 lidze jest niezwykle napięty, masz czas na łowienie rekreacyjne?
D.B :Właśnie, terminy, treningi i prowadzenie sklepu nie idą w parze ze startami i pozostawiają marginalnie mało czasu na łowienie rekreacyjne. Biorąc pod uwagę ubogi rybostan w moim okręgu i praktycznie tylko wolne niedziele, wolę czasami pojechać w Polskę na zawody komercyjne i tam doskonalić swoje umiejętności.



F.W :Jak Twoi bliscy odbierają ten sport?
D.B :Hmm…. W skrócie, pogodzili się z tym choć nie są zachwyceni.

F.W : Czy wędkarstwo na tym poziomie daje się pogodzić z życiem zawodowym ?
D.B : Pośrednio odpowiedziałem już na to pytanie. Jest ciężko. Wymaga to ode mnie wzmożonej pracy w okresie poprzedzającym kilkudniowy wyjazd, wyrozumiałości bliskich a w całym roku czynienia oszczędności w różnych innych dziedzinach aby na ten sport mieć trochę pieniążków. Kiedyś uprawiałem siatkówkę, jeździłem dużo na rowerze, namiętnie grałem w bilard. Obecnie pozostało tylko wędkowanie.

F.W : Czy wg Ciebie ostatnie zmiany w regulaminie zawodów były potrzebne czy raczej są dodatkowym utrudnieniem dla startujących?
D.B :Od wczesnych szkolnych lat pociągała mnie rywalizacja. Ponad 10 lat grałem w siatkówkę walcząc o II ligę . Uważam siebie za uzależnionego od adrenaliny która się wyzwala podczas rywalizacji. I aby ta rywalizacja nie zamieniała się we frustrację potrzebne są jasne, przepisy. Wspomniałem tutaj o siatkówce jako dyscyplinie w której przepisy ewoluują .Zmiany te maja na celu uatrakcyjnienie gry a co ważne, są takie same na całym świecie. Regulamin zawodów jak i jego interpretacja, też powinien być taki sam na całym świecie, więc próby dostosowania zapisów są godne pochwały. Ważne natomiast jest aby te zmiany oddawały w pełni intencje pierwotnych zapisów. I z tym jest już problem. Myślę, że nasze Forum odniosło spory sukces wytykając część tych błędów. Jak wiadomo poskutkowało to w kilku przypadkach uściśleniem problematycznych zapisów. To jest to co mogliśmy i powinniśmy zrobić. Zupełnie innym zagadnieniem jest to jak postrzegamy całość międzynarodowych przepisów i czy one służą temu sportowi. Niestety nie wszystkie zapisy moim zdaniem służą kreatywności zawodnika zastępując to taktycznym rozpoznaniem łowiska w ciągu wielu dni treningu całego klubu i nie pozostawiają czasem nawet możliwości dokonania korekt w taktyce, technice i zanęcie poprzez narzucone regulaminem obostrzenia. Ta różnica szczególnie widoczna jest na zawodach Mistrzostw Polski, na których zderzają się z ”klubowymi profesjonalistami”, Mistrzowie Okręgów, często "naturszczyki” (sam nim byłem) mający na rozpoznanie o rozpracowanie łowiska piątek, czasem jeszcze czwartek. Często w pojedynkę zawodnicy Ci starają się samemu zrobić to, co całym klubom zajmuje kilka dni. Uważam, że obecne zapisy (zakaz dowilżania po przejściu komisji) jeszcze bardziej zaznaczą różnicę między tymi grupami startujących.

F.W :Kto był dla Ciebie wzorcem podczas początku kariery?
D.B Na początku swojej drogi los zetknął mnie z zawodnikami klubu Cyprynides Antonim Szumskim i Wacławem Szulcem. To oni jako pierwsi odkryli przede mną rąbek swoich tajemnic. Nad rzeką Wartą często pojawiał się Roman Bekier więc silą rzeczy oni stali się dla mnie wzorem. Przez lata zostaję pod wrażeniem takich zawodników jak Marcel Van den Eynde, Alan Scothorn . Z polskich zawodników Piotr Lorenc i bracia Bukrakowie.

F.W :Co i w jakim stopniu wg Ciebie składa się na sukces w zawodach ?.
D.B: Po pierwsze rozpoznanie łowiska. Nie do przecenienia jest poznanie zwyczajów ryb, sposobu żerowania jak i przynęt które preferują na danym akwenie o danej porze roku. Następnie ustalenie taktyki. Innymi słowy ustalenie, łowienie jakich ryb i jaką metodą przyniesie nam sukces. I tutaj należy wspomnieć o jednej sprawie. Zupełnie czym innym jest łowienie w drużynie i dla drużyny, a czym innym łowienie na indywidualny wynik. Ostatnią rzeczą jaką wymienię choć nie do przeceniania są tzw. plecy, czyli przepływ informacji między trenerami a zawodnikami w trakcie treningów, ustalania taktyki i samych zawodów. W dzisiejszych czasach bez pleców nie ma powtarzalnych, dobrych wyników. Dodam jeszcze, że tylko drużyna wspólnie pracująca na sukces ma szanse taki sukces odnieść. Very Happy Very Happy Very Happy

Wszelkie konkretne i rzeczowe pytania do Dariusza prosimy kierować na PW do zespołu moderatorów


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez luki dnia Czw 21:56, 18 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum FORUM WĘDKARZY WYCZYNOWYCH Strona Główna -> WYWIADY i PORADY Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin