Forum FORUM WĘDKARZY WYCZYNOWYCH Strona Główna FORUM WĘDKARZY WYCZYNOWYCH
NAJWIĘKSZE W POLSCE KOMPENDIUM WIEDZY O WĘDKARSTWIE WYCZYNOWYM!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wywiad z Arturem Kulka

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum FORUM WĘDKARZY WYCZYNOWYCH Strona Główna -> WYWIADY i PORADY
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luki
Administrator



Dołączył: 06 Sie 2006
Posty: 1660
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mielec \ Kielce

PostWysłany: Pią 22:15, 12 Lut 2010    Temat postu: Wywiad z Arturem Kulka

ARTUR KULKA


Artur szybko wdarł się do czołówki polskiego spławika i długo w niej pozostanie.
Dlaczego? Łowiłem kilka razem z Nim stanowisko w stanowisko. To perfekcyjnie przygotowany pod każdym względem, łowiący każdą metodą i myślący zawodnik a przy tym normalny człowiek - zero bufonady i dystans do tego wszystkiego. Oprócz przygotowania do zawodów nawet najlepszego i szczęście w tym wszystkim też jest potrzebne. Jeśli taki zawodnik (lub Jemu podobni wymienieni w wywiadzie) schodzą po trzygodzinnej turze z wynikiem 0 to śmiem twierdzić, że przez te trzy godziny żadna ryba nie przepłynęła przez ich stanowisko. Jeśli będziecie mieli okazję podpatrzeć Artura na zawodach to gorąco polecam.
Według mnie możemy Arturowi pozazdrościć tylko jednego. Nie musi się tłumaczyć małżonce, że znowu na ryby, że znowu na trening, że znowu zawody... Oni jeżdżą razem i łowią...i to jak łowią Very Happy




Wywiad a Arturem Kulką

Wyczyn Forum: Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z wędkarstwem ?
Artur Kulka: Nie pamiętam, byłem wtedy jeszcze mały Smile.
A tak serio, pierwsze zdarzenie jakie pamiętam w swoim życiu to rodzinna wyprawa na łono natury ( nad wodę ) i próby odebrania mi wędki przez mojego tatę gdy nadszedł czas powrotu do domu ... jak ja wtedy ryczałem ... Smile


W. F.: Proszę opowiedzieć o swoich pierwszych zawodach, gdzie były rozgrywane, jakie były Twoje odczucia po nich oraz co sprawiło że postanowiłeś wgłębić się w ten sport.
A. K.: Pierwsze moje zawody, które pamiętam to jakieś zawody kołowe na jednym z jezior koło Wolsztyna. Chodziłem wtedy chyba do 1 klasy podstawówki.
Oczywiście w zawodach stertował mój ojciec, ale inni zawodnicy i sędziowie pozwolili mi łowić ryby razem z nim do jednej siatki ( oczywiście każdy z zawodników mógł wtedy łowić na 2 wędki ). Przecież cóż może złowić taki brzdąc ? Trochę się przeliczyli Smile Pamiętam, że zajęliśmy wtedy 2 miejsce.
Przełomowymi zawodami, po których postanowiłem "wziąć" się za ten sport były pierwsze moje zawody w Kole PZW Sandacz w Warcie. To chyba był rok 1996. Gdy jeden z moich konkurentów złowił w 2 minucie zawodów na rosówkę potężnego szczupaka, prawie wszyscy przestali łowić bo ... już po zawodach. Ja na świeżo zakupionego bata ( ciężkiego jak nie wiem co ) postanowiłem powalczyć. Złowiłem wtedy ogromną ilość ( jak na ówczesne moje umiejętności ) płotek i ... wygrałem. To zdarzenie pozwoliło mi uwierzyć w siebie.


W. F.: Jakie są najczęściej popełniane błędy przez początkujących zawodników, oraz jak ich uniknąć?
A. K.: Moim zdaniem nie ma sensu mówić o błędach technicznych, taktycznych, sprzętowych itp. To są młodzi ludzie więc mają czas to wszystko poprawić.
Podstawową rzeczą, której brakuje młodym zawodnikom to ... cierpliwość. Aby coś osiągnąć w tym sporcie trzeba sporo cierpliwości i wytrwałości. Niestety młodzi zawodnicy chcieliby wszystko mieć od razu - natychmiast. Tak się nie da. Trzeba przegrać dziesiątki zawodów aby zacząć wygrywać te zawody, na których nam naprawdę zależy. Od razu zaznaczam, że nie
ma możliwości wygrywania wszystkiego.
Kolejna rzecz, która mnie czasami razi to brak logicznego myślenia. Niektórzy przyjmują za pewnik takie głupoty, że gdyby trochę pomyśleli, sami z siebie by się śmiali.
Jest jeszcze jedna rzecz ... Młodzi zawodnicy, którzy "coś osiągnęli" daliby prędzej się poćwiartować niż ujawnić swoje "patenty", za to innym mają za złe, że nic nie chcą powiedzieć. Potrafią tylko brać nie dając nic w zamian. W ten sposób sami siebie "autują". Tylko swobodna wymiana myśli i doświadczeń w gronie kolegów "po kiju" - przyjaciół , którzy sobie ufają ( podkreślam - ufają ) może doprowadzić do sukcesu.




W. F.: Samo dojście do startów w Grand Prix Polski jest osiągnięciem, a co Ty uważasz za swoje największe osiągnięcia?
A. K.: Moim największym osiągnięciem jest to, że potrafiłem się "dobić" do krajowej czołówki wędkarzy spławikowych, że nie trzęsą mi się nogi gdy łowię obok B. Bruda, K. Bukraka, P. Lorenca czy Z. Milewskiego – mało tego, potrafię czasami z nimi wygrać.

W. F.: Jakie cele stawiasz w dalszym rozwoju swojej kariery?
A. K.: Jestem szalenie ambitną osobą. Jestem również optymistą. Stąd mam jeszcze trochę rzeczy do zrobienia i wierzę, że uda mi się to osiągnąć.
Co ? To czego jeszcze nie osiągnąłem Smile


W. F.: Terminarz zawodnika startującego w 1 lidze jest niezwykle napięty, masz czas na łowienie rekreacyjne?
A. K.: Szczerze mówiąc nie bardzo. Na rybach jestem ( oprócz zawodów i treningów z nimi związanych ) kilka razy w roku.

W. F.: Jak Twoi bliscy odbierają ten sport?
A. K.: Żona dotrzymuje mi kroku ( a może na odwrót Smile ), więc mam szczęście.
Pozostała rodzina czasami ma mi za złe, że zamiast spotkać się z nimi pędzę setki kilometrów na zawody. Ale gdy mam się czym pochwalić - wszystko co złe odchodzi w niepamięć.


W. F.: Czy wędkarstwo na tym poziomie daje się pogodzić z życiem zawodowym ?
A. K.: Jest takie powiedzenie "dla chcącego nic trudnego" - tak więc w moim przypadku - tak. Czasami nie jest łatwo, ale wszystko opiera się na odpowiedniej organizacji pracy. Wędkarstwo to moje hobby więc oddaje się mu w czasie wolnym. Jeśli muszę być na treningu we czwartek - traktuje ten dzień jako dzień wolny. W zamian np. niedziela musi być dla mnie dniem "roboczym".
Oczywiście mam szczęście, że charakter mojej pracy pozwala na to. Wiem, że nie w każdym przypadku tak się da.




W. F.: Czy wg Ciebie ostatnie zmiany w regulaminie zawodów były potrzebne czy raczej są dodatkowym utrudnieniem dla startujących?
A. K.: Moim zdaniem problem nie tkwi w takim czy innym regulaminie. Jest regulamin i powinno się go przestrzegać. Oczywiście powinien on być prosty, jasny i precyzyjny ( pozbawiony możliwości dowolnej interpretacji ). Ostatnio wprowadzone zmiany chyba idą w dobrym kierunku.
Moim zdaniem problem tkwi w ludziach - zawodnikach i sędziach. Jeśli ci pierwsi zamiast koncentrować się na osiągnięciu jak najlepszego wyniku ( oczywiście w ramach obowiązujących przepisów ) będą kombinowali jak obejść regulamin czy balansować na jego krawędzi tak aby po zawodach spojrzeć z szyderczym uśmiechem na bezradnego sędziego - to nie wróżę im nic dobrego. Również sędzia, który koniecznie chce udowodnić, że jest najważniejszy na zawodach regularnie wyprowadzając z równowagi wędkarzy czy też stosując różne kryteria wobec łowiących zawodników – nie powinien się tam znaleźć. Niestety większość naszych sędziów zna regulamin "na blachę", ale nie czuje "ducha" tego sportu.


W. F.: Kto był dla Ciebie wzorcem podczas początku kariery?
A. K.: Odkąd zacząłem się interesować wędkarstwem wyczynowym ( czytać gazety ) moim wzorcem był Bogusław Brud. Bardzo ceniłem ( i cenię ) go za myślenie na łowisku, za skuteczność - on nawet w studni potrafi złowić rybę. Choć udaje mi się z nim wygrywać to ... wciąż uważam, że tylko mi się udaje.

W. F.: Co i w jakim stopniu składa się na sukces w zawodach?
A. K.: Wszystko po trochę Smile
Oczywiście jestem orędownikiem odpowiedniego przygotowania taktycznego do zawodów. Taktyka czyli dokładny plan zawodów. Aby osiągnąć dobry wynik w zawodach na najwyższym poziomie trzeba poświęcić bardzo dużo czasu. Oprócz treningów z wędką, przygotowania zanęty, wiązania haczyków itp. dużo czasu trzeba poświęcić na przemyślenia,
analizę łowiska pod każdym kątem - od rybostanu po ukształtowanie brzegu, od upodobań "kulinarnych" dominującego gatunku ryby po kąt padania promieni słonecznych w godzinach zawodów. Nic nie może nas zaskoczyć.
Ja przed każdymi zawodami ( oczywiście wyższej rangi ) praktycznie wiem co w każdym kwadransie trwania zawodów będę robił, na co i jak będę łowił. Jeśli po zawodach stwierdzam, że założenia pokryły się z tym co zakładałem - stoję na pudle. Jeśli nie - coś pominąłem. Coś, czego pominąć nie mogę następnym razem.


W. F.: Twoja ulubiona metoda.
A. K.: Zdecydowanie odległościówka. Oczywiście nie oznacza to, że tę metodę opanowałem do perfekcji. Po prostu odległościówką łowi mi się najprzyjemniej.



W. F.: Twoje ulubione łowisko.
A. K.: Uwielbiam łowić na rzekach. Z łowisk GP Polski - Warta w Poznaniu. Jeśli chodzi o łowienie rekreacyjne - Warta w okolicach Sieradza i Odra w okolicach Głogowa.

W. F.: Twój największy sukces w karierze
A. K.: Oczywiście tegoroczne Grand Prix Polski. Aby wygrać GPX trzeba "trzymać" formę przez cały sezon. Tutaj w znaczny sposób wyeliminowany jest czynnik szczęścia. Dodatkowo wygrana mojej żony w kategorii kobiet utwierdza mnie w przekonaniu, że sposób przygotowań do zawodów jaki obraliśmy w tym roku - to droga, którą należy dalej iść.




Wszelkie konkretne i rzeczowe pytania do Artura prosimy kierować na PW do zespołu moderatorów


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez luki dnia Pią 22:57, 12 Lut 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum FORUM WĘDKARZY WYCZYNOWYCH Strona Główna -> WYWIADY i PORADY Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin