FORUM WĘDKARZY WYCZYNOWYCH

SochaPOL

Załóżmy że zawody rozgrywają się na kanale o szerokości 40-50m. Organizator wpuszcza powiedmy 2 sektory na jeden brzeg i 2 sektory na drugi. Zawodnicy łwoią naprzeciwko siebie tyczkami.Czyli sytuacja typowa dla zawodów w polsce. Ale nagle jeden z uczestników ( nazwijmy go X) niespodziewanie wyjmuje odległościówkę i zaczyna łowić powiedzmy mniej więcej na środku kanału tj. na 20-25m. No powiedzmy że mu dobrze idzie, zakładamy że nawet walczy o pudło z kolei widząc co się dzieje zawodnik z naprzeciwka (jego nazwę Y) widząc że przeciwnik łowi ze środka również wyjmuje odległościówkę, rzuca.... i spławik ląduje metr od spławika pana X Very Happy

Więcej już nic nie napiszę Very Happy

Co Wy o tym sądzicie?

leszczyk80

hmm duza szansna na to byla by na naszym lowisku - kanal olimpijski Smile

i dlatego tez nie ma tam chyba teraz zawodow na dwoch brzegach co kiedys mialo miejsce.

MIAL PRAWO wiec lowił.

grzelo

A co by było jakby dwa zestawy się splątały? Chciałbym zobaczyć reakcje tych zawodników. Ty.... !#%&)@!!@#$.

szczupak

To dobra sprawa. Mogą zanęcić po połowie. Jeden ściąga rybę wtedy drugi zarzuca itd. Donęcają rzadziej.. na spławik kolegi - nie konkurenta..
Jak się zgrają to połowią..
A jak się szczepią to przecież ten drugi mu robaki założy i ten sobie z powrotem zestaw ładnie na miejscówkę naprowadzi.

mw

Ja kupę lat temu uczestniczyłm w zawodach na Zalewie Zemborzyckim i niektórzy wędkarze polosowali stanowiska w zakolu, a rybka stała daleko od brzegu i łowić trzeba było odległościówką. Trzech zawodników łowiło praktycznie w jednym miejscu, co można było się nasłuchać pięknych epitetów a po zawodach mało się nie pobili.

SochaPOL