FORUM WĘDKARZY WYCZYNOWYCH

Costia

Witam, panowie jakie macie zdanie o lowieniu na tyczke podczas delikatnego mrozu ( powiedzmy -5C) jaki nam obecnie dokucza ( nie ma jeszcze lodu wiec jest szansa jeszcze coś połowie )
Słyszałem opinie ze Lowienie w taka pogodę jest trochę ryzykowne ponieważ można uszkodzić wedke( woda w wedce) chciałbym poznać wasze zdanie na temat . Pozdrawiam [/url]

boboryba

Myślę,że -5C to już za niska tempertura tak dla wędkarza jak i sprzętu.Łowię z pod lodu i moja wyobraźnia mi podpowiada,że tyczka będzie parzyć w ręce nie mówiąc o tym,że będzie bardziej narażona na uszkodzenia z racji obmarzania i działania niskiej tempretury na tyczkę,która na pewno straci cokolwiek na elastyczności.Ja zazwyczaj łowię do temp.nie spadających poniżej 0 C.
______________
Bobo 1944 O.M.

marjan199

Dokładnie zgadzam sie z kolegom powyżej. Włókno węglowe czy też nanolit traci sawoje właściwości podaczas niskich temperatur i jednoczesniej staje sie bardziej kruche przez co narazone jest bardziej na uszkodzenie a zamarzająca woda w topie powoduje równierz przymarzanie gumy amortyaztora przez co łatwo jest stracic cały zestaw. Pozdrawiam

Aleks

Jak wiadomo z podstaw fizyki woda przechodzi w stan stały (lód) w temperaturze równej 0 st Celsjusza, równocześnie przy tym zjawisku zwiększając o kilka procent swoją objętość. Wyobraź sobie co dzieje się wtedy z twoją szczytówką, do której na 100% dostanie się woda. Zostanie rozsadzona. Na próbę włóż butelkę wody napełnioną do pełna wodą do zamrażalnika. Pozdrawiam

pyton

to nie jest specjalnie sprawa rozszerzalności zamarzającej wody, a przyłapywania amortyzatora do wnętrza szczytówki. Można wtedy złamać kij przy zacięciu nawet na małej rybie, nie mówiąc jeszcze o potencjalnym holu wiekszej ryby z niepracującym amortyzatorem. łowiłem kiedyś na delikatnym mrozie (-1, -2 stopnie) i miałem wrażenie że płotka chce mi złamać tyczkę karpiową Wink

chemfan1968

kiedyś zdarzyło mi się łowić przy takiej ujemnej temperaturze na bzurze coś około 2002 roku też w listopadzie a wynikło to ze względu na wcześniejsze umówienie się na ryby w sobotę i nagłym oziębieniu do ponad -10 stopni w nocy. Po przyjeżdzie nad wode rano był cienki lodzik który udało się nam jakoś rozbić ,po zanęceniu ryby czyli jakieś pojedyńcze płocie udawało się złowić chyba jak pamiętam złowiłem jednego leszcza problem był nie w wodzie która dostawała się do szczytówki którą nie zamaczałem tylko z oblodzeniem spławika który cały pokrywał się coraz grubszą warstwą lodu po każdym przepłynięciu i wyjęciu z wody ale z tym w pewnym stopniu dałem sobie radę bo miałem herbatę w termosie i co kilka przepłynięć spławik do kubka z gorącą herbatą i dało sie jakoś łowić wniosek termos z gorącą herbatą lub kawą jak kto lubi musi być na wyposażeniu.

Jacek

Kilka razy łowiłem i jestem przekonany ,że wędka jest narażona na uszkodzenie chociaż mi się to nie zdarzyło.
Jak łowi sie przy ujemnej temperaturze to czuć jak wędka traci środek ciężkości.Złącza skwierczą przy zacinaniu jak zaraz miała by się złamać.Guma nasmarowana nie zamarza ,tak samo szczytówka w środku jednak spławik obladza się co powoduje mylne pokazywanie brań.
Ogólnie powiem ze da sie łowić nawet złowiłem kilka fajnych ryb jednak nie polecam bo przy minimalnym błędzie można złamać wędkę .....nawet po przez delikatne puknięcie ciężarkiem o końcówkę topu Exclamation

Costia

Mam na myśli polow w podobnych warunkach ;
[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Co do zamarzajacego splawika z tego co pamietam kiedyś ktoś się wypowiadał na ten temat i radził a posmarowac antenke wazelina co kilkanaście przeplynjec